Chamstwo- w niczym Ci nie pomoże
Ktoś powiedział kiedyś, że jeśli nie wiesz jak się zachować, to na wszelki wypadek- bądź uprzejmy. Ten ktoś… nazwiska nie pamiętam, miał rację. Często gdy jesteśmy źli o coś, wkurzeni, wytrąceni z równowagi, zaczynamy przeklinać, krzyczeć i odpyskiwać wszystkim- w tym naszym przyjaciołom… tym samym sprawiając im przykrość. Pomyśl.. ile razy żałowałeś/aś tego, co zostało wypowiedziane przez Twoje usta. Jak wiele osób zraniłeś/aś zupełnie niepotrzebnie. Pomyśl… czym zawinił Twój przyjaciel, że musi słuchać Twojego krzyku, gdy pokłóciłeś/aś się z kimś innym. Niczym. I można by podawać setki innych przykładów. To, że masz zły dzień, nie upoważnia cię do chamstwa i tym bardziej z niego nie usprawiedliwia. Pomyśl… jak Ty czujesz się gdy ktoś jest taki w stosunku do Ciebie… . Na pewno nie czujesz się doskonale, prawda? Gdy jest Ci źle, smutno, jesteś w nienajlepszym nastroju, usiądź na krześle i popatrz za okno… gdy musisz się wyżyć, to gdy nadarzy się okazja idź pobiegać, zmęcz się… . Pamiętaj. To, że źle zachowasz się względem drugiego człowieka bardzo Ci zaszkodzi- nawet jeśli jest on Twoim wrogiem, postaraj się go szanować, a gdy nie potrafisz, postaraj się przynajmniej nie wyżywać na innych… Dlaczego to piszę? Bo zauważyłam, jak bardzo niepotrzebnie ranie przyjaciół, bo powiedziałam kilka słów za dużo… zwykłych słów… które tak ranią.
02.03.2006 :: 20:30 Komentuj(7)
Dzień, w którym nauczyłam się przepraszać.
Przepraszam. Znamy to słowo od małego… ale czy naprawdę rozumiemy jego znaczenie. Jeszcze niedawno używałam tego słowa wtedy gdy po prostu widziałam, że cos co zrobiłam wywołało w kimś smutek lub złość. A przecież nie o to chodzi. Przecież Np. prawda często kogoś rani, ale przepraszać za nią? Nie wolno. Przepraszam. Tego słowa używałam kiedyś na odwal się, żeby nie mieć haji, żeby się nie czepiali- po prostu dla swojego świętego spokoju. Teraz nie. Teraz zrozumiałam, że przepraszać powinno się tylko za czyny, które popełniłam źle… . Za błędy i również za to, że się czegoś nie zrobiło, a mogło się zrobić. Przepraszam- to nie znaczy „no dobra zamknij się już i nie rób takiej miny”. Przepraszam znaczy- „Żałuję tego co zrobiłam, żałuję, bo cię tym skrzywdziłam, postaram się więcej tego nie robić” . każdy chyba zna znaczenie tego słowa, a jednak coś powoduje, że używamy go często bez poczucia winy, tak sobie tylko żeby było. Wina tego leży tam… w przeszłości. Np. w przedszkolu dwójka dzieci się pobiło. Jedno sądzi, że nie jest winne, musiało się bronić. A tu nagle wychowawca mowie „przeproście się” i dziecko, bez poczucia winy, a wręcz z wściekłością musi przeprosić swojego kolegę. Ale cóż. Przecież człowieka nie kształtuje tylko przedszkole =P. Ja niedawno nauczyłam się przepraszać. Nauczyłam się tego, gdy zobaczyłam, jak bardzo moje głupie słowo, uwaga, czynność, może zrobić komuś przykrość. Jak bardzo może zranić. Nauczyłam się przepraszać za wszystko co jest moim błędem według mnie względem kogoś- nawet za rzeczy, o które dana osoba nie jest zła. I nauczyłam się, że gdy nie zrobiłam nic złego, nie mam wcale przymusu mówić komuś przepraszam… ale czasem, nawet teraz, trzeba użyć tego słowa, żeby dali ci spokój (np. rodzice)…takie już życie. Ważne jest to, by wiedzieć samemu, kiedy przeprasza się od serca i by jak najrzadziej przepraszać „dla świętego spokoju”. Bo przeprosiny to jakby przysięga „zrobię wszystko co mogę by się poprawić’ a gdy mówimy to właśnie z przymusu to jakby krzywoprzysięstwo. Względem nie tylko osobnej do której się to mówi, ale również względem siebie.
07.03.2006 :: 14:00 Komentuj(3)
Zmiany
Zmieniamy się. Dorastamy. Nie tylko fizycznie, ale zmienia się również nasza psychika. Dostrzegamy nowe strony życia, zaczynamy pojmować inaczej świat i myśleć o przyszłości, o życiu, o śmierci. Przestajemy wierzyć, że nasze życie potoczy się jak na filmie, zaczynamy szukać spokoju, radości z chwili i równowagi. Zmiany zachodzą wszędzie- w naszych ciałach, psychice, duszy i sercu. Dojrzewamy, zaczynamy być bardziej odpowiedzialni, poruszamy więcej tematów, nie boimy się wkraczać w te najtrudniejsze… mówimy o seksie, bólu, śmierci, celu życia, wierze. Szukamy samodzielnie wyjść z problemów. Dostrzegamy, iż by być naprawdę dorosłym trzeba być świadomym swoich czynów, samodzielnie ponosić za nie konsekwencje i być za nie odpowiedzialne. Uczymy się stawiać czoła przeciwnością. Staramy się żyć inaczej. Widzimy nowe perspektywy, dostrzegamy pułapki życia. Nie tańczymy już tak, jak nam zagrają, lecz zgodnie z własną melodią życia. Staramy się przekazać swoje myśli. Zaczynamy pojmować jak trudne jest życie. Zmieniamy się- mimo, iż nie zawsze tego chcemy. I chodź zmienia się nasz sposób myślenia, a wraz a nim nasze życie, to jednak w głębi duszy zostajemy sobą, chodź sobą dojrzalszym. Zmieniają się przecież nasze problemy, bierzemy na plecy większe troski, staramy się chronić najbliższych. Ale zostajemy sobą. Ja zawszę zostanę Blandzią. Trochę inną, ale jednak Blandzią. I tak samo każdy z Was… tylko aby zostać w głębi sobą trzeba wiedzieć kim się jest. Nie wolno naśladować innych. Trzeba pamiętać, że czyjeś zasady nie są moimi. Bądź sobą prawdziwym, by ludzie pokochali cię takim jakim jesteś. Bądź sobą, aby zostać sobą w głębi duszy na zawsze. Notkę tą dedykuję Teresce, ona wie dlaczego…
12.03.2006 :: 12:08 Komentuj(12)
Stracony dzień- bez uśmiechu
Tak, Blandzią wie, że pisała już o uśmiechu…ale teraz…wiecie, wiedzę go trochę inaczej. Wszystko jest inne… nie wiem, co się stało, ale najmniejszy drobiazg postrzegam inaczej. Chodźby samo wyobrażenie uśmiechu… wtedy mając na myśli uśmiech- opisując go- miałam przed oczami małe roześmiane dziecko. Teraz przed oczami mam dziecko, ale nie jest ono roześmiane… ono uśmiechnięte patrzy w chmury. Delikatny uśmiech… . Wtedy pisałam o szczerym uśmiechu, teraz napisze o uśmiechu przez łzy. Czym jest taki uśmiech? Wyrazem niebywałej ufności. Ufności dla świata i ludzi. Wyrazem wiary, pomimo wszystko. Wymaga on chyba największego samozaparcia. Jeśli ktoś potrafi tak się uśmiechnąć, mimo, że właśnie wszystko traci dla niego sens- jest godny podziwu. Zawsze zastanawiałam się skąd ci ludzie biorą na to siłę. Skąd biorą odwagę… A może oni przeciwstawiają się w ten sposób tym co ich boli, może chcą pokazać własnemu życiu „widzisz, i tak jestem silny/a” . Mają oni tyle sił. I mogę stwierdzić jedno… będą kiedyś szczęśliwi… pełnią szczęścia. Bo jeśli potrafią z uśmiechem iść przez cierpienia to zostanie im to wynagrodzone a w tedy poczują to, co daje prawdziwą ulgę „warto było iść”. Ci ludzie, oni potrafią znaleźć w swym sercu zawsze odrobinkę nadziei… więc i radości. Powinniśmy uczyć się od nich, że dzień bez uśmiechu jest dniem straconym.
15.03.2006 :: 16:19 Komentuj(16)
Taka sobie- miłość
Zauważyłam właśnie- jak często zbyt szybko i niekoniecznie trafnie mówimy do kogoś „kocham”. Nawet nie wspominam już o przypadkach, kiedy rozmawiało się z kimś raz, albo tylko widziało i twierdzi się, że kocha się tą osobę, bo to już kompletne przegięcie- i o tym też pisałam. Ale często zdarza się też, że znamy kogoś troszkę dłużej, coraz lepiej dogadujemy się i mylimy przyjaźń lub zauroczenie z miłością. Denerwuje mnie to, że ludzie niektórzy twierdzą (tak wynika z ich zachowania), że kochają osobę, z którą nie mają bliskiego kontaktu, lecz tylko znają ją tak, zwyczajnie… . Właśnie przez te- i wiele innych przypadków „kocham” przestaje być jakimś nadzwyczajnym wyznaniem… . Rzucamy nim po wszystkich kontach, co chwile do kogoś innego… Miłość- przestaje mnie znaczenie wspaniałego, długotrwałego i pięknego uczucia i zaczyna być po prostu odbierana jako- taka sobie. A miłość- przynajmniej w mym rozumieniu- nie może być „taka sobie”! Miłość jest miłością, jest to uczucie nie do opisania, i większość razy, kiedy ludzie mówią „kocham”, mówią niesłusznie, potem sami łapią się na tym, że się mylili. Powtarzałam to wiele razy- powtórzę kolejny. Kochać znaczy m.in. kochać całość- wady, zalety, wszystko… a żeby to kochać, trzeba kogoś znać…
19.03.2006 :: 12:57 Komentuj(17)
Nie doroślejmy zbyt szybko….
Zaczynamy poważnie myśleć o dorosłym życiu. Myślimy o samodzielności, przyszłości. No i o seksie- który w jednej chwili przestaje być dla nas tak odległy, jak nam się wydawało kilkanaście miesięcy temu. Chcemy, by przestano nas uważać za szczeniaków, którzy nic o życiu nie wiedzą… . Pragniemy wolności, możliwości własnego wyboru. Chcemy być dorośli i odpowiadać za siebie. By dowartościować siebie samych zaczynamy robić głupie rzeczy… . Często wiele młodych ludzi zupełnie niegotowych psychicznie (a być może i fizycznie) chcąc uciec od dziecinności w dorosłość, decyduje się na ten, jakże ważny w życiu każdego z nas krok jakim jest seks… . Tymczasem takie właśnie uciekanie jest dowodem największej głupoty i niedorosłości jaką może przejawić człowiek. Otóż człowiek dorosły jest to osoba świadoma swych czynów, samodzielnie ponosząca za nie odpowiedzialność i ewentualne konsekwencje, a nie ten, kto uprawiał już seks lub skończył 18 rok życia… . Nie będę teraz prawić tu kazania- bo przecież nie o to tu chodzi, przecież tak bardzo nie lubimy właśnie ich- kazań i dobrych rad… Powiem tylko: Wykażmy się prawdziwą dorosłością, i zróbmy to wtedy, gdy będziemy gotowi, z osobą, którą kochamy i jej ufamy- by nie żałować tego w przyszłości… Nie doroślejmy zbyt szybko, albo inaczej- nie udawajmy dorosłych…i niech wyznacznikiem naszej dorosłości nie będzie czas w którym po raz pierwszy poszliśmy do łóżka, lecz to co mamy w sercu i psychice…
22.03.2006 :: 16:01 Komentuj(9)
„Oni mogą żyć, ale tylko razem, nie rozdzielaj ich, nie odzieraj z marzeń, muszą ciągle iść na granicy tchnienia, cienka linia określa sens ich istnienia”
Słuchaliście kiedyś Verby? Mi podobają się jej wszystkie piosenki…ale szczególnie 2. Mówią o życiu… . Poznajcie o jakie 2 piosenki chodzby po cytacie umieszczonym na początku. Wiecie co? Brat powiedział mi kiedyś „Chcesz wiedzieć jakie jest życie? Naprawdę chcesz? Posłuchaj hiphopu a się przekonasz… i bądź gotowa na wszystko, bo życie to nie bajka, to nie baśń, która ma zawsze happyend, prawdziwe życie jest… z resztą zrób to co ci mówię- posłuchaj hiphopu….” . Nie chodzi tu o brzmienie tej muzyki, o przekleństwa, nie… chodzi o to, że ludzie opowiadają o życiu, o tym co przeżyli, co czują, z czym mieli styczność, co ich bawi a co wkurwia… . Gdy brat mi to powiedział- na początku nie rozumiałam tego. Taka czarna magia- co mogą znaczyć słowa? To tylko słowa- mówiłam. Teraz wiem jak wiele mogą one znaczyć… I zrozumiałam o co mu chodziło… kiedyś o nim napiszę- o moim bracie… między nami nie było jak między innymi – zawsze się rozumieliśmy…a z resztą o tym kiedyś napisze… gdy przyjdzie czas… . Co do tego cytatu- myślę, że tyczy się on prawdziwej przyjaźni i miłości… niespotykanej wręcz. Kogo z Was byłoby stać na taką przyjaźń- pomimo wszystko, mimo sprzeciwów starszych, wbrew całemu światu- trzymać się razem i nie poddawać się? Powiem jedno… najważniejsi są ludzie bliscy sercu- nie kasa, nie opinia innych, nic nie jest ważniejsze od bliskich ludzi…pamiętamy o tym.
28.03.2006 :: 18:48 Komentuj(11)
|